Strony

środa, 11 marca 2015

Chapter Eight

- Co wiesz w tej sprawie? - łysy mężczyzna stał przede mną patrząc w moje niebieskie oczy. Miał na sobie za ciasny, błękitny strój policjanta, a z po jego pach widniała kałuża potu.
- Przecież już mówiłam, że nic nie wiem. - odparłam zniechęcona.
- Nic tu po nas, panowie. - odparł inny mężczyzna z pomieszczenia.
Nagle usłyszeliśmy dźwięk syren policyjnych, na który się odwróciłam.
Niebieskie promienie docierały do pomieszczenia. Przygryzłam wewnętrzną część policzka czekając na kolejne pytania spoconych policjantów.
7 GODZIN WCZEŚNIEJ 
- Miranda, Alex, Sue.. cała szkoła mnie nienawidzi! - wyżalałam się Lindsey. - Błagam Cię, nic na nich nie działa...
- Naprawdę przejmujesz się opinią tych debilek? - wyśmiała mnie. - Zazdroszczą Ci, że mówią o Tobie w mediach, a o nich nikt nie rozmawia nawet na przerwie śniadaniowej, więc ja Cię błagam.
Zaśmiałam się pod nosem, wciąż ukrywając w sobie smutek spowodowany dziewczyn.
Lindsey najwidoczniej to zauważyła, bo poczułam jej ramiona obejmujące mnie. Odwzajemniłam uścisk uśmiechając się do siebie, ciesząc się z faktu, że przynajmniej ona jeszcze się ode mnie nie odwróciła.
- Lindsey...
Dziewczyna wyrwała się z moich objęć i podeszła do swojej przyjaciółki, Phoebe Benfield.
- Dlaczego zadajesz się z tą morderczynią?
Wywróciła oczami.
- Daj spokój, Phoebe. Jesteś po prostu zazdrosna, a przecież nie mogę zadawać się tylko z Tobą, nie sądzisz?
Patrzyły sobie w oczy. 
Lindsey były orzechowe, a Phoebe zielone.
Lindsey były przemęczone całym dniem, a Phoebe czerwone od łez.
- Zawiodłam się na Tobie. - łza spłynęła po policzku Phoebe. - Nie odzywaj się do mnie, proszę.
Po tych słowach odeszła, a Lindsey stała w tym samym miejscu patrząc na zmniejszającą się postać przyjaciółki.
Podeszłam do niej i położyłam jej rękę na ramieniu, jednak ona ją ściągnęła.
- Chciałabym zostać sama. - wyszeptała, a po jej policzku spłynęła słona ciecz 
Zostawiłam przyjaciółkę samą, odwracając się i idąc w stronę domu.
6 GODZIN PÓŹNIEJ
Do pomieszczenia weszło dwóch innych policjantów z takimi samymi zamiarami jak tamci poprzednich.
- Panno Whitaker. - zaczął. - Jeśli nie powie nam Pani kto był w to zmieszany, oberwie Pani za nich wszystkich podwójnie.
Poczułam łzę na policzku.
Gdyby okoliczności były inne, zastanawiałabym się jak bardzo źle wyglądam, jednak byłam zbyt zszokowana, żeby myśleć o wyglądzie.
- Ale ja naprawdę nie wiem! - wrzasnęłam bezsilnie.
Nagle do pomieszczenia wbiegła jakaś kobieta. Miała na sobie białą koszulę z dużym dekoltem i niebieskie rurki. Jej buty stukały z każdym wykonywanym przez nią krokiem.
- Przyjechali.
5 GODZIN WCZEŚNIEJ
- Hej, skarbie. - przywitała mnie mama.
- Hej. - uśmiechnęłam się i odłożyłam szkolną torbę na bok.
- Pamiętasz o dzisiejszym przyjęciu, prawda?
Cholera, cholera, cholera.
- Tak myślałam. - powiedziała mama, patrząc na moją przerażoną minę.
- To.. to nie tak. Mam dużo na głowie.. naprawdę przepraszam.
Nie odzywała się, tylko wyciągnęła z szafy śliczną, białą, krótką sukienkę.
- Przymierz. - odparła.
Wzięłam od niej ubranie, uścisnęłam i pobiegłam na górę ją przymierzyć.
Ściągnęłam szkolny mundurek i włożyłam na siebie białą sukienkę.
Nie miała ramiączek co podkreślało moje ramiona, pasek owinięty wokół mojej talii podkreślał ją i sprawiał, że wyglądała szczuplej.
Odebrało mi mowę, wyglądałam ślicznie!
- Chodź, pomaluję Cię. - uśmiechnęła się i wzięła biały, delikatny cień do powiek i tusz do rzęs.
Poczułam łaskotanie gdy mama malowała moje powieki, natomiast podkreślanie rzęs trwało tylko chwilę.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na całokształt swojego wyglądu.
Mama zauważyła szczęście w moich oczach, a w odpowiedzi tylko się uśmiechnęła.
Przytuliłam kobietę i wyszeptałam:
- Dziękuję, jesteś najlepszą mamą na świecie.
- Wiem, wiem. A teraz ściągaj tą suknie i złaź na dół na obiad!
- Okey.. - powiedziałam zniechęcona. - A co jest?
- Sałatka z jakimiś warzywami.
Uśmichnęłam się na samą myśl o obiedzie.
- Bogini. - wyszeptałam i zeszłam na dół.
4 GODZIN PÓŹNIEJ
Wszyscy policjanci wybiegli z pomieszczenia, zostawiając mnie z obleśnym facetem, który patrzył na mnie jakby był napalony.
- Zapomnij. - warknęłam i wpatrywałam się w ścianę.
Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem i zmienił obiekt zainteresowania w postaci szafy.
Nagle drzwi otworzyły się, a w nich pojawił się jeden z policjantów, który próbował mnie wcześniej przesłuchać.
- Kto przyjechał?
- Nikt. - warknął.
- Przecież słyszałam.
Spojrzał w jej stronę i kiwnął głową, a ja przygryzłam wargę.
- Karetka.
3 GODZIN WCZEŚNIEJ
- Otworzysz? - spytała mama, na co przytaknęłam.
Czarne loki Belli wiały z rytmem wiatru.
Otworzyłam jej szerzej, aby przyjaciółka weszła do środka. Trzymała w ręce swoją czarną sukienkę do kolan.

- Jeju. - westchnęłam podziwiając kreacje przyjaciółki.
- Ty lepiej pokarz swoją. - zaśmiała się.
Po przymierzeniu sukienki, Bella spojrzała na mnie z podziwem i wyszeptała coś w stylu:
- Ej, bo mi wszystkich ładnych facetów zabierzesz. 

Zaśmiałam się w odpowiedzi, po czym krzyknęłam mojej mamie, że wychodzę.
2 GODZINY PÓŹNIEJ
Przygryzłam wargę nie mogąc się pogodzić z zaistniałą sytuacją.
Jak ja mogłam do tego dopuścić?
Najgorsze jest to, że nawet nie wiem kto to zrobił.
- Mogłabym iść z panem?
Zamilkł lecz po chwili odparł:
- Musiałbym się spytać lekarzy, policjantów i psychologów czy jesteś gotowa na ten widok?
- Jestem. - warknęłam.
Mężczyzna wygrzebał ze swojej tylnej kieszeni krótkofalówkę, do której zamruczał:
- Przyślij mi tu tą nową Adler, czy jak jej tam.
Przysięgam, że gdybym ja musiała odebrać coś takiego, po wysłuchaniu komunikatu powiedziałabym coś w stylu "Co on do cholery powiedział?"
Miałam nadzieję, że osoba odbierająca komunikat zrozumiała cokolwiek z tej wiadomości.
Pozostawało mi tylko czekać.
1 GODZINĘ PÓŹNIEJ
Gdy dotarłyśmy na miejsc!e pierwsze co zrobiłam to szukanie Lindsey. Wiedziałam, że pierwsze co zrobi Bella to pójście na parkiet, a mi jakoś się do tego nie paliło.
W momencie gdy zobaczyłam brązowe włosy Lindsey, poczułam rękę na ramieniu.
- Ellie! - wrzasnęła sarkastycznie Miranda. - Nareszcie jesteś.
Jej szpiczaste pazury wbijały się w moją skórę.
- Puść mnie. - syknęłam i wyrwałam się z jej towarzystwa.
Wybiegłam z pomieszczenia, po chwili pytając dziewczyny stojącej koło mnie czy da mi zapalić.
Wyciągnęła z paczki jednego papierosa podając mi go i podając zapalniczkę.
- Jesteś wielka. - podziękowałam, natomiast ona nadal była zapatrzona w pustą przestrzeń.
Zaczęłam zastanawiać się nad wszystkim co się wydarzyło w ciągu ostatniego tygodnia i doszłam do wniosku, że moja historia mogłaby podbić serca największych maniaków seriali.
- Whitaker Elisabeth?
Spojrzałam na policjanta i kiwnęłam głową zastanawiając się czy to możliwe, że już coś mogło się stać.
- Pojedzie Pani z nami.
TERAŹNIEJSZOŚĆ
Kobieta w wieku przekraczającym pięćdziesiąt lat usiadła przede mną i zaczęła rozmowę.
- Czy kiedykolwiek widziałaś nieboszczyka?
- Nie. - niecierpliwiłam się jeszcze bardziej.
- Jak długo znałaś ofiarę?
- Jak długo to potrwa?
- Proszę odpowiedzieć! - syknęła.
Z braku cierpliwości wstałam i poszłam w kierunku karetki.
- Proszę Pani! - krzyczała pani Adler, jednak dla mnie było to nieistotne.
Koło karetki stał radiowóz, a koło niego stała Phoebe, przyjaciółka Lindsey.
Nagle zobaczyłyśmy światło pochodzące z latarki, czyjej właścicielką była jakaś policjantka.
- Phoebe Benfield? -spytała.
- Tak. - powiedziała nie wiedząc o co chodzi.
- Jest Pani zatrzymana za zamordowanie Lindsey Ramsey.
_________________________________________________________________________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
_________________________________________________________________________________
Notka:
I jak? Podobają Wam się rozdziały pisane z takiej perspektywy jak tutaj czy wolicie normalne? Jak dla takie też od czasu od czasu powinny być.
Hm.. co tu jeszcze napisać..
Chyba nie mam po co pisać więcej, więc.. hahah
Enjoy! ♥




2 komentarze:

  1. Powiem tylko tyle
    Zajebisty!
    I tak pisanie w tym stylu jest idealne! Mega dobrze sie czyta 😉
    Cały czas byłam przekonana, ze ktos zabil Belle, a ty kuzwa "Jest pani zatrzymana za zamordowanie Lindsey Ramsey". Uwierz mi, ze jesli jeszcze raz zabijesz kogoś z moich ulubionych postaci to ja uslysze słowa "Zostaje pani zatrzymana za zabicie Olgi"!
    No nic bo ja tu swój agresor musze uspokoić! Haha
    Weny misiu 😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebiście piszesz naprawdę <3 w tym stylu pisane jest ekstra :*
    Piszesz genialne opowiadania kochana :)
    i żebyś tak dalej trzymała <3 skarbie :**
    KC

    OdpowiedzUsuń