sobota, 7 lutego 2015

Chapter Five

Spojrzałam na drugą stronę chodnika, w którą bez przerwy wpatrywała się Bella. Niewiarygodne, że ten człowiek pojawiał się w tych najlepszych momentach.
- Hej. - skinął Justin.
Kurwa.
- T - ty go znasz? - spytała Bella, a jej stan mogłabym opisać za pomocą zakochanej buźki z facebook'a.
Zaczęłam iść szybciej i z każdym metrem zaczęłam przyśpieszać. Usłyszałam kroki i uścisk na mojej ręce. Odwróciłam się i zobaczyłam twarz Justin'a.
- Puść mnie. - warknęłam i wyrwałam się z jego uścisku i zaczęłam biec w stronę szkoły.
Jeden, dwa, trzy i cztery. Pięć, sześć, siedem no i osiem.
- Ellie!- wrzasnęła Bella. - Zaczekaj!
Jednak ja biegłam nadal nie zatrzymując się nawet na sekundę.
Poczułam uścisk  ręce, który spowodował, że nie mogłam dalej biec.
- Co Ci odbija? - spytała Bella.
- Po prostu go nie lubię. - odparłam.
- Chodź, tylko chwilę z nim porozmawiam.
Nie miałam najmniejszej ochoty na rozmowę z Justinem. Nawet go nie znałam, a Bella już w ogóle.
- Chwila.. czy on przypadkiem Ci się nie podoba? - zasugerowałam.
Policzki Belli zaczęły robić się czerwone, a ja od razu wiedziałam o co chodzi.
- Dobra, ale niech on tu przyjdzie.
- Okey. - zaśmiała się Bella, następnie odwróciła się i zawołała Justin'a. Zobaczyłam na jej plecach wielkiego siniaka.
Od razu miałam przed oczami ten wieczór.
*FLASHBACK*
- To zaskakujące, że istnieją osoby, które jeszcze liczą kroki. - zaśmiała się Amanda. - Ty zawsze mnie zadziwisz, Ellie. 
Również się zaśmiałam. 
Odsłoniła włosy na drugą stronę i dostrzegłam wielkiego siniaka na ramieniu najlepszej przyjaciółki.
- Cholera, Am. Co Ci się tutaj stało? - podeszłam do przyjaciółki i przejechałam delikatnie palcem po ranie, na co ona pisnęła i powiedziała, że ją to boli.
- To boli, El. - jęknęła. 
- Powinnaś iść do lekarza. - zasugerowałam.
Odwróciła się i spojrzała w moje oczy z ogromnym dystansem jakbym sugerowała jej obsmarować się budyniem i wyjść tak na miasto.
- To tylko siniak. Nic mi nie będzie. - puściła do mnie oko i wróciła do dalszego czytania Vogue. - Co sądzisz o tej sukience? - pokazała mi zdjęcie ślicznej niebieskiej sukienki odsłaniającej nogi. - Pokazałaby twoje śliczne nogi. 
Nadal zastanawiałam się nad tym co mogło stać się Amandzie.
- Dobra, ale jeśli ty powiesz mi co tak naprawdę Ci się stało. - zaśmiałam się.
Uśmiechnęła się, a w jej policzkach pojawiły się dołeczki. 
- Oj, uparta jesteś, kochanie. Nie ładnie tak. - zaśmiała się. 
- To źle? - spytałam zdziwiona.
- Czasami tak ale czasami nie. To jest ciekawa cecha, przynajmniej nigdy nie masz do siebie pretensji, że o coś się nie spytałaś. - mówiła, następnie zamyśliła się i bezmyślnie wpatrywała się w jeden punkt.
- Am? 
- Tak? - spytała rozkojarzona.
- Wszystko w porządku? - spytałam zaniepokojona.
Dryyń!
Amanda spojrzała na swój telefon, aby sprawdzić sms'a. t
Udawałam, że nie patrzę ale byłam bardzo ciekawa z kim pisze Amanda.

"Spotkajmy się przy rzece
                                     -T"
- Kto to? - spytałam.
Zamyślona odkleiła się od urządzenia i odparła:
- Mama. Chyba będę musiała już iść. - przytuliłyśmy się, a Amanda opuściła pomieszczenie.
Tylko był mały problem.
Dlaczego mama Amandy miałaby podpisać się "T"?
Przecież ona ma na imię Maggie..
A Amanda nigdy nie kłamała...
*FLASHBACK*
- Ellie? Co tak odpłynęłaś? - spytała Bella.
Nie odpowiedziałam tylko nadal myślałam nad tym czemu nie spytałam się jej później co robiła sobie w to cholerne ramię. Może to doprowadziłoby mnie do tropu czy osoba, która zabiła ją i chciała również mnie zrobiła jej ta ranę.
Dryyyyyyyyyń!
O cholera.
Dzwonek.
- Ja idę Bell. Na pewno dacie sobie radę.. emm.. we dwoje? - jąkałam się następnie zaczęłam biec w stronę szkoły.
Wdrapałam się na najwyższe piętro licząc na to, że pan Wilson nie wścieknie się jakoś strasznie o to, że się spóźniłam.
- Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie.- weszłam po cichu do klasy i usiadłam w ławce z Lindsey, tak jak zawsze na matematyce.
Kiedy pan Wilson mówił o czymś co mnie nie za bardzo interesowało - zwane też jako geometria - wyjęłam z zeszytu do historii podwójną kartkę, na której napisałam.

Ty też wierzysz w te wszystkie bzdety na mój temat?

Przeczytała wiadomość, następnie spojrzała na mnie ukradkiem i odpisała:

Nie uwierzę, póki nie zobaczę. 

Po przeczytaniu uśmiechnęłam się do niej i zaczęłam zastanawiać się nad swoim życiem. Może jednak nie było takie złe.
Ale moje szczęście nie trwało zbyt długo.
_________________________________________________________________________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
_________________________________________________________________________________
Notka: 
I jak? ^^
Mi się wydaje, że końcu trochę przynudziłam ale ogólnie mi się podoba. 
Mam tyle pomysłów ugh... hdjfiekjjwhdnfmswkuh
+ Nie wiem czy zauważyliście ale mam szablon <3 Jest on ustawiony przez Juliet, której serdecznie dziękuję, ponieważ ja niestety nie umiem ich ustawiać i potrzebuje kogoś do pomocy <3 :) x
Pytania:
Ask: letmegooo123







1 komentarz:

  1. Lubie ten rozdział *o* Nawet bardzo.
    I lubię Bellę i Lindsay też, ale Justina nie lubię! Kurde nawet nie wiem czemu xd :'(
    No, ale cóż czekam na nexta! <3

    OdpowiedzUsuń