poniedziałek, 9 lutego 2015

Chapter Six

- A co to za karteczki? - spytał nauczyciel widocznie zainteresowany rozmową moją i Lindsey.
- To tylko... - nie dokończyłam, a pan Wilson wziął kawałek papieru i przeczytał, następnie westchnął.
- Elisabeth, zostaniesz po lekcji. - odparł, następnie kontynuował swoją przemowę o niezwykle ciekawych bryłach.
- Ej, luz. - usłyszałam szept Lindsey. - Nic Ci nie zrobi. Chyba zna Twoją sytuację, nie?
- No nie wiem.. - byłam zmieszana. - Jest wyjątkowo upierdliwy i coś myślę, że za mną nie przepada. Ohh... ciekawe co jeszcze mnie czeka oprócz, rzecz jasna sobotniej szkoły.
Lindsey wpatrywała się we mnie jakbym spadła z kosmosu.
- Czemu idziesz do szkoły w sobotę? Wagarowałaś czy co? - zaśmiała się.
- Wczoraj uciekłam z lekcji przez Alex i Sue. Gdybym tego nie zrobiła pewnie nie siedziałyby w tym miejscu. - zaśmiałam się.
Dokończyłam notatki, których nie zdążyłam przepisać z tablicy, następnie zadzwonił dzwonek.
- W domu zróbcie zadanie piętnaste ze strony sto dwudziestej szóstej. Do widzenia. - odparł.
Gdy wszyscy opuścili klasę, podeszłam do nauczyciela, aby się wytłumaczyć.
- Co to za liściki? Nie dość Ci kar, drogie dziecko?!
- Pytałam się koleżanki z ławki czy jest po mojej stronie.
- Czy to nie mogło zaczekać do przerwy? - zauważył. - To jest czas na załatwianie pierdół tego typu.
Po chwili ciszy dodał:
- Dzisiaj pani odpuszczę. Ale nie chcę więcej widzieć liścików na mojej lekcji, zrozumiano?
- Oczywiście. - odparłam z uśmiechem i opuściłam salę.
Gdy byłam już przy drzwiach, usłyszałam głos nauczyciela.
- Panno Whitaker?
Odwróciłam się i spojrzałam na niego z bezsilnością doskonale wiedząc co powie.
- Przykro mi z powodu przyjaciółki.
Bingo.
Uśmiechnęłam się smutno i wyszłam z klasy. Cieszyłam się jak nic, że nie wpisał mi tej uwagi. Może jednak zna moją sytuację. Może jednak nie jest taki zły.
- Miło. Też zabiorę Ci przyjaciółkę! - wrzasnęła na mnie Phoebe, najlepsza przyjaciółka Lindsey. - A, przepraszam ty swoją zabiłaś!
Co do cholery?
Myślałam, że się przesłyszałam ale ogień w oczach dziewczyny wciąż buszował.
- Słucham?
Nie miała dużo na wyjaśnienie, bo od razu po tych słowach usłyszałyśmy głos dyrektorki z radiowęzła.
- Elisabeth Whitaker, Alex Clemons, Susanne Hawitt, Lindsey Ramsey oraz Phoebe Benfield pilnie proszone do dyrektora! - usłyszałyśmy w radiowęźle.
No to po mnie.
Razem z dziewczynami ruszyłam w stronę gabinetu wciąż zastanawiając się co tak naprawdę się stało, że dyrektorka postanowiła nas zabrać na rozmowę.
Może dotarł do niej to cudowne wideo, z którego rzekomo wynika, że zabiłam swoją najlepszą przyjaciółkę?
Jeśli tak to ma wyglądać, to jestem w dupie.
- Dzień dobry, dziewczyny. - przywitała nas kobieta i nakazała usiąść na fotelu przed jej biurkiem. - Usiądźcie, śmiało.
Wykonałyśmy jej polecenie i zaczęłyśmy dyskusję:
- Więc słucham. Co takiego się dzieje? Elisabeth, może ty się wypowiesz?
Skąd ja wiedziałam, że mnie wybierze?
- Wszyscy są przeciwko mnie. Wszyscy mają do mnie pretensje. Mam tego dość.
- Co masz na myśli? - spytała kobieta, opierając się na łokciu.
- Zabiła swoją przyjaciółkę! - krzyknęła Phoebe.
Dyrektorka spojrzała na nią zdziwiona, następnie jej wzrok powędrował na moją osobę.
Ja mając dosyć tej całej sytuacji i tylko wywróciłam oczami jakbym chciała powiedzieć "Coś sobie wymyśliła i teraz powtarza".
- Przecież to bzdura! Skąd niby to wiesz? Byłaś przy tym? - spytałam.
Po chwili milczenia, kobieta ponownie się odezwała:
- Lindsey?
- Ja tam nie wiem. Nie znam tej historii. Po prostu nie oskarżam Elisabeth.
Byłam zdziwiona. Myślałam, że stanie po mojej stronie.
- Susanne?
- Jestem tego samego zdania co Alex.
- Czyli? - kontynuowała nie do końca znając zdanie Alex.
- Czyli Elisabeth zabiła Amande i cieszy się z jej śmierci. - oznajmiła dumna, a dyrektorka zrobiła wielkie oczy.
Westchnęła głęboko i po chwili oznajmiła:
- Wracajcie do sal.
Posłusznie wykonałyśmy jej polecenie i ruszyłyśmy do klasy.
- Przepraszam za spóźnienie. - oznajmiłam do pani Cripps, nauczycielki fizyki.
                                                                     ~*~
Po lekcjach udałam się do szatni po kurtkę, gdy zobaczyłam osobę, której nie widziałam o wieków.
- Andy?
Kiwnął głową i patrzył na mnie spode łba, tak jak przez cały czas, który spędził w tym pomieszczeniu.
Andy Henderson został umieszczony w zakładzie poprawczym przez znęcanie się nad dziewczyną, która od dawna mu się podobała czyli Courtney Richardson, największym wrogiem Amandy.
Zawsze bałam się, że coś mi zrobi, w końcu jest nieobliczalny. Ale Amanda zawsze mówiła, że jeśli chłopak uderzy dziewczynę to będzie się smażył w piekle.
Ciekawe czy ten, który uderzył Amande też tak skończy...
Ale jednak Andy jest niebezpieczny. Zawsze się go bałam ale jak byłam z Amandą, nie przejmowałam się nim, może dlatego, że był zamknięty. Ale teraz kiedy Amandy nie ma za mną, czułam, że coś mi zrobi.
Wzięłam kurtkę z wieszaka, następnie chciałam bezpiecznie ominąć chłopaka, jednak bezskutecznie, ponieważ gdy tylko znalazłam się przy wyjściu, on chwycił mnie za kurtkę i podparł mną ścianę.
- Puść mnie! - darłam się w niebo głosy z trudem łapiąc oddech.
Wielkie i mokre ręce chłopaka ściskały moje gardło z trudem pozwalając mi zaczerpnąć powietrza do płuc.
Kiedy z trudem odciągnęłam ręce chłopaka od mojej szyi, zaczęłam biec co sił w nogach, żeby jak najszybciej opuścić szkołę.
Co to do cholery było? 
Czy teraz zacznie prześladować mnie? 
Cholera, to się robi coraz bardziej niebezpieczne. 
Ktoś musiał go na mnie nasłać, bo, przecież nie napada się ludzi w biały dzień i na dodatek bez żadnego uzasadnienia.
Gdy usłyszałam dzwonek mojego telefonu, nacisnęłam zieloną słuchawkę i usłyszałam głos mojej mamy.
- Słońce, Jake wyszedł już ze szpitala. Wracamy do domu, a jak z Tobą?
Kamień spadł mi z serca. Jeszcze tego brakowało jakby mój brar coś sobie zrobił.
- Tak, a co mu się stało?
- Poślizgnął się i upadł głową w kamień. Całe szczęście nic poważnego się nie stało.
Jaka ciota. 
- No to dobrze, za moment będę. - wcisnęłam czerwoną słuchawkę i modliłam się, żeby nie spotkać po drodze Justin'a.
__________________________________________________________________________________________
                                                         CZYTASZ=KOMENTUJESZ
________________________________________________________________________________________________
Notka:
I jak?:)
Powiem Wam szczerze, że mi się podoba <3
Jest dużo nowych postaci i to może być lekki problem. Ale pociesze - będzie ich więcej xD
Tak teraz z innej beczki.
Mam jutro bal i w cholerę się stresuje. Błagam napiszcie mi jakąś motywację bo za chwilę się zesram ;-; dodatkowo miałam na głowie układ więc podwójny stres :/ #help
Pytania:
Twitter: @princessolgax
Ask: @letmegooo123

3 komentarze:

  1. Huh jak ja nienawidze tych Sue, Alex i tej caleej reszty. Udusić i nic wiecej.
    Ale Lindsay wydaje sie byc mila, ale pozory mylą i myślę, ze ona tez będzie taka dziwna.
    I ten Andy? Kurczaczek jeszcze takiego tu brakowalo. El nie będzie miala latwego życia, ale myślę, ze wszystko jak zwykle skonczy sie happy endem. Chyba trochę za daleko wypedzilam z tym komentarzem w przyszłość wiec będę go juz kończyć.
    Enjoy

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, jaki cudowny rozdział <3 Nie mogę się doczekać następnego!
    Ps. Nominowałam Cię do Liebster Award. Więcej informacji tutaj: http://opowiadanieozyciuonedirection.blogspot.com/2015/02/liebster-award-2.html
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, dziękuję bardzo. Jednak zrobiłam już LA, możesz je zobaczyć tutaj: http://i-still-lovve-you.blogspot.com/2015/01/rozdzia-13-liebster-adwards.html
      Mogę dodać, że nominację dostałam również od Ciebie. Naprawdę serdecznie dziękuję! <3
      Chyba, że jeśli bardzo chcesz mogę zrobić je także tutaj :3
      O x

      Usuń