poniedziałek, 18 maja 2015

Chapter Thirteen

UWAGA! ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI WULGARNE, NIEKIEDY NAWET BARDZO. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ (DLACZEGO MNIE TO BAWI HAHAHHAHAHA)
Moje plecy opadły na oparcie krzesła. Moja twarz była tak samo zszokowana jak chwilę temu kiedy dowiedziałam się o prawdziwej twarzy Justina.
- Ale-ale to pewne? - spytałam przerażona. Mimo, że nie znałam historii Justina (ba, ja całkowicie nic o nim nie wiedziałam!) to nie spodziewałam się po nim czegoś takiego.
- A wygląda Ci to na żart? - spytała Bella sarkastycznie.
Przygryzłam dolną wargę czując lekkie zaniepokojenie. Bałam się, że Justin zrobił coś jeszcze, a dowiem się tego dopiero po czasie.
- Skąd wiesz, że chodzi tutaj akurat o moją sytuacje? To tylko podejrzenia, a może jest to napisane z zupełnie innego powodu.
- A skąd wiesz, że nie o tym tu mowa?
Podniosłam się z krzesła i podeszłam w stronę okna balkonowego. Na dworze pomimo ciemności spowodowanej późną godziną, można było ujrzeć krople deszczu spływające po szybie.
Bella podeszła do mnie i położyła dłoń na moim ramieniu.
- Zawsze jestem z Tobą, El. Nawet jeśli ten frajer Justin Cię skrzywdził.
Uśmiechnęłam się do niej w balkonowym oknie.
Nagle usłyszałyśmy przekręcanie klucza w zamku. Zamarłam.
Spojrzałam na Bellę, która patrzyła na mnie z taką samą przerażoną miną.
Usłyszałyśmy stukot obcasów i zobaczyłyśmy moją mamę wchodzącą do domu.
Odetchnęłam z ulgą. Cały czas żyłam w strachu, bałam się co w każdej chwili może mi się przydarzyć.
- Tylko na chwilę. Zapomniałam. - odparła i sięgnęła po paczkę papierosów ze stołu.
Była ubrana w szary płaszczyk, na jej szyi można było zobaczyć czarną apaszkę. Spod płaszczu wystawała czarna sukienka, a na nogach miała czarne obcasy. Jej blond włosy były rozpuszczone, lekko podkręcone.
- Mamo.. Obiecałaś, że rzucisz. - powiedziałam niechętnie.
Od kiedy pamiętam mama paliła. Wszyscy zawsze powtarzali, że po moim urodzeniu miała na dobre je rzucić.
- Ohh.. Wkrótce rzucę. - na wszelką cenę usiłowała zmienić temat. - A może Bella będzie u nas spała, co?
Wymieniłyśmy się spojrzeniami i po naszych minach można było wywnioskować, że to dobry pomysł.
- To ja pójdę zadzwonić. - odparła przyjaciółka i udała się w kierunku łazienki.
- Ja idę, papa. - odparła mama i ruszyła do drzwi.
- A gdzie ty w ogóle jesteś? - spytałam zaciekawiona.
- Razem z tatą i Jakiem u rodziców Chuck'a. - odparła mama. - Wiedziałam, że nie będziesz chciała iść, więc nawet Cię nie pytałam.
Niewyobrażalnie cieszyłam się z powodu, że nie muszę być w tym towarzystwie. Ostatnim razem kiedy chciałam się z nim zaprzyjaźnić opluł mnie i kazał mi zmieniać pieluchę jego jedenastomiesięcznego brata, który oczywiście nie oszczędził mi wrażeń. Jakby tego było mało, razem z Jakiem i innymi swoimi kolegami zrobili bałagan, że głowa boli, a ten mały gówniarz wszystko zwalił na mnie. Po tym wydarzeniu stwierdziłam, że nie pójdę tam nawet jeśli będę musiała tylko stać i czekać na Jake'a. Chuck napewno świetnie by się bawił lejąc wodę prosto na moją głowę z balkonu.
- Czekają na mnie. Papa. - odparła moja rodzicielka i opuściła dom.
W tym samym momencie z toalety wyszła Bella z uśmiechem na twarzy.
- Mogę. Tylko musisz mi pożyczyć jakieś ubrania. - zaśmiała się.
- Nie ma problemu. - odparłam i ruszyłam na górę.
Podeszłam do mojej śnieżnobiałej szafy i wygrzebałam z niej jakąś koszulę nocną. Kiedy sięgnęłam do półki z bielizną, Bella pisnęła.
- Mam swoje! - wyciągnęła z torebki czarne majtki od 'Victoria's Secret', wzięła ode mnie piżamę i ruszyła w kierunku łazienki. Nie miałam zielonego pojęcia dlaczego Bella miała w swojej kopertówce majtki. Ale nie wnikajmy w to.
Kiedy drzwi od łazienki się zatrzasnęły spojrzałam na torebkę Belli. Była cała złota, pewnie kosztowała fortunę. Jednak nie to interesowało mnie najbardziej. Nigdy do końca nie ufałam Belli, owszem była moją przyjaciółką, ale miałam kilka powodów dla, których nie powinnam jej bezgranicznie wierzyć. Otworzyłam zamek w torebce przyjaciółki i wygrzebałam z niej srebrnego iPhone'a. Odblokowałam go i kliknęłam w ikonkę z wiadomościami.
- El? Masz może dla mnie ręcznik? - przyjaciółka wystawiła głowę przez drzwi.
Przerażona odłożyłam telefon za siebie.
- Weź ten na suszarce. - odparłam, a przyjaciółka zamknęła za sobą drzwi.
Byłam przerażona.
A co jeśli Bella widziała, że grzebałam w jej telefonie i, że jej nie ufam?
Byłabym martwa i samotna.
Automatycznie włożyłam telefon na dawne miejsce i zamknęłam zamek w torebce przyjaciółki. Nagle usłyszałam hałas ze strony podwórka, jakby ktoś upadał. Otworzyłam okno i wychyliłam się, jednak nic ciekawego nie znalazłam.
                             ~*~
Justin's POV
Kiedy dostałem wiadomość od Belli, że jest u Elisabeth, odetchnąłem z ulgą.
Byłem pewny, że nadal jest na mnie wściekła o to całe gówno, które jej narobiłem. Stwierdziłem, że pójdę do Elisabeth, poprostu chciałem ją przeprosić. A swoją drogą, nigdy nie jest za późno na złożenie wizyty Elisabeth. Ta dziewczyna była taka zabawna gdy chciałem ją wyprowadzić z równowagi. Jednak drażnił mnie jej poważny stosunek do wszystkiego. Całkowicie nie mogła się wyluzować.
Ale musiałem przyznać, że mimo wkurwiania mnie jak nikt inny, jej uroda nie była na poziomie przeciętnym.
Dobra, Justin. Co ty odwalasz?
Kiedy znalazłem się pod furtką, przeskoczyłem przez nią, jednak gdy byłem już po stronie domu dziewczyny, zahaczyłem się o korzeń sterczący pod płotem.
Co za idiota stawia w takim miejscu korzeń? I to jeszcze odstający. Jakby nie mógł przewidzieć, że ktoś będzie chciał przejść.
Automatycznie schowałem się pod ścianę domu wiedząc, że mój upadek był słyszalny. Nagle zobaczyłem fragmenty światła z pokoju Elisabeth, jednak po chwili obraz ten zniknął. Stwierdziłem, że rozpocznę próbę wejścia do domu przez uchylone drzwi balkonowe. Kiedy byłem w środku starałem się zachowywać jak najciszej. Zamknąłem za sobą drzwi i pokierowałem się w stronę pokoju Elisabeth, mając nadzieję, że znajdę tam Bellę. A najlepiej je obydwie. Otworzyłem drzwi, następnie cicho je zamknąłem. Odwróciłem się w stronę pokoju i ujrzałem przerażoną twarz Elisabeth.
- Spokojnie. Zaraz stąd pójdę. - starałem się uspokoić dziewczynę, jednak chyba mi to nie wyszło.
- Jak się tu dostałeś?! Co ty sobie wyobrażasz?! - wrzeszczała dziewczyna.
- Kurwa, zamknij się. Ostatnie na mojej liście pragnień są twoje krzyki na mój widok, chociaż w innej sytuacji nie byłoby to takie złe... - spoważniałem widząc jej minę na ten komentarz. - Dobra, gdzie jest Bella?
- Myje się. A czego od niej chcesz? - spytała zaciekawiona.
- Nie twój zasrany interes. - burknąłem i usiadłem na kanapie w jej pokoju.
- Nie sądzisz, że jesteś troszkę niekulturalny? - spytała z uśmiechem, który od razu wyprowadził mnie z równowagi zanim jeszcze zdążyłem zrozumieć jej pytanie.
- Co masz na myśli?
- Jesteś w moim domu. Pomijając, że weszłeś przez okno, co naprawdę mi się nie podoba, to jeszcze przeklinasz, każesz mi się zamknąć i jesteś dla mnie niemiły. Myślę, że powinieneś okazywać wdzięczność, że w ogóle z Tobą rozmawiam. - odparła i odwróciła się napięcie.
Co ona, cofnęła się kilka epok do tyłu, czy co?
Nagle drzwi mojej łazienki się otworzyły, a w nich ukazała się Bella.
- O, co ty tutaj robisz, Justin? - spytała Bella.
Wiedziała, że przyjdę, ona to czuła. Za bardzo mi na niej zależało.
Wiedziałem, że nie mogę powiedzieć o tym, że mnie przysłała. Chyba zabiłaby mnie na miejscu.
- A tak sobie wpadłem. - do głowy przyszła mi chyba najgorsza myśl z możliwych.
- Radzę Ci zwiewać. - uśmiechnęła się. - Inaczej wiesz co się stanie.. - Bella sięgnęła do kieszeni po swój telefon, jednak gdy go nie znalazła, była wyraźnie zdziwiona. - Gdzie jest mój telefon?
Elisabeth wyciągnęła rękę za plecy i podała Belli srebrnego iPhone'a.
Przez chwilę wpatrywała się w nią, następnie udawała, że z kimś rozmawia.
Wiedziałem co miała na myśli i nie mogłem do tego dopuścić.
- Tylko spróbuj. - warknąłem. - A zajebie po kolei wszystkie twoje przyjaciółeczki, z nią na czele. - wskazałem na Elisabeth.
Była przerażona, jednak to nie zmienia faktu, że byłem wkurwiony na Bellę. Nie po to wtajemniczałem tą sukę w moje sekrety, żeby mnie teraz szantażowała.
- Wynoś się! - wrzasnęła Bella, a ja posłusznie wykonałem jej polecenie.
Kurwa, chyba nadal jest wściekła o to samo gówno.
To mogło się dla mnie źle skończyć. Bella ma kontakty. I tego boję się najbardziej.
Zamknąłem drzwi od pokoju Elisabeth, następnie opuściłem cały dom.
Założyłem na głowę czarny kaptur i zacząłem iść w kierunku mojego miejsca zamieszkania.
Elisabeth's POV
Po wyjściu Justina, cała się trzęsłam. Nie myślałam o niczym innym, nie mogłam się skupić. Cały czas myślałam, o czym razem z Bellą rozmawiali. Ta ciągła niewiedza doprowadzała mnie do szału.
- Wszystko okey? - spytałam Bellę.
Byłam z niej dumna. Mimo przekleństw jakie Justin rzucał w jej stronę, ona potrafiła mu odpyskować. I to całkiem nieźle odpyskować.
- Tak, raczej tak. - Bella stała opierając się o moją szafę. Pewnie tak jak ja była w szoku, że Justin się tu zjawił.
- Ja się kładę, dobranoc. - odparła Bella i położyła głowę na białej jak kreda poduszce.
- Ja też, dobranoc.
Nie poszłam spać, tylko zaczęłam się zastanawiać.
Ona ewidentnie coś wiedziała.
I musiałam dowiedzieć się co.
                           ~*~
Steve's POV
Kroczyłem po swoim biurze szukając jakieś deski ratunku. Amanda Kennedy. Amanda Kennedy.
Ani śladu tej dziwki w naszych aktach.
- *Z., *K.! Chodźcie na moment! - wydarłem się.
Miałem dość pracy na dziś. Ta robota mnie wykańczała.
- Co jest? - spytał ziewający już K.
Miałem ochotę go zapierdolić, przysięgam.
- Znajdź mi tu informacje o Amandzie Kennedy. Proszę. Droga wolna! - krzyknąłem, a pracownik ostrożnie podszedł do biurka.
- Ani śladu szmaty, sir. - wyszeptał K.
- To może ty Z.? Może ty się wreszcie do czegoś przydasz. - syknąłem i zaprosiłem chłopaka do mojego biurka.
Wyjął z szuflady akta urodzenia, zgody na operacje czy inne pierdoły związane z inną dziwką.
- Ani śladu. Tylko Ramsey i Whitaker. - wyszeptał.
Uśmiechnąłem się szyderczo.
- Więc mam dla Was plan. - spojrzeli po sobie ochoczo. - Znajdziecie te wszystkie dokumenty o niej, chodźby nie wiem co.
*Z.; K. - ksywki, oczywiście zostanie wyjaśnione od czego są to skróty, ale w swoim czasie ☺
Notka:
Się porobiło! :D
Dałam wam tyle wskazówek, że ja Cież pierdziele haha
Przepraszam, że musieliście tyle czekać na rozdział ale musiałam pozałatwiać parę spraw. ❤
W każdym razie:
Enjoy! ❤

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz