niedziela, 2 sierpnia 2015

Chapter Fifteen

DWA DNI PÓŹNIEJLeżałam na kanapie z pełną miską chipsów, oglądając jakiś serial lecący w telewizji, jednak nie skupiałam się zbytnio na fabule, ponieważ moje myśli cały czas odbiegały w innym kierunku.Wstałam, aby wyciągnąć telefon z tylnej kieszeni spodni, a gdy to zrobiłam, ponownie usadowiłam się na kanapie. Oprócz kilku powiadomień z portali społecznościowych nie dostrzegłam nic co mogłoby przykuć moją uwagę, więc zablokowałam urządzenie i położyłam na stoliku, stojącym przed telewizorem.W głębi duszy spodziewałam się jakiegoś znaku życia od Belli, ale z drugiej strony chciałam odpocząć od tego wszystkiego co dzieje się wokół mnie.Chciałam odpocząć od tych wszystkich tajemnic ukrywanych przedemną, kłamstw, a przede wszystkim śmierci bliskich dla mnie osób.Kiedy w fabule serialu nic się nie działo, moje myśli zaczęły odbiegać do przykrych wydarzeń z przed dwóch dni.- Nie dotykaj mnie! - krzyknęłam, a przyjaciółka przerażona cofnęła się o krok.Patrzyła na mnie przerażonym wzrokiem, jednak w głębi serca czułam, że kłamie.- Powiesz mi co Ci jest? - spytała, odkładając nóż na blat, jakby myślała, że dlatego jestem przerażona.Przetarłam czoło zewnętrzną stroną dłoni.- O czym mówił Justin? - spytałam. - Dlaczego tyle przede mną ukrywacie?Nagle usłyszałyśmy dźwięk przekręcanego zamka.- Jest tu ktoś? Jake? - na dźwięk głosu Cassie, miałam ochotę wyrwać sobie wszystkie włosy z głowy.- Nie ma go. - powiedziałam. - Poszedł gdzieś z Benem.Dziewczyna tylko spojrzała na mnie, po czym usiadła w salonie.- Chodź na górę. - wyszeptała Bella, a ja niechętnie podążałam jej śladami.Gdy byłyśmy już w moim pokoju, usiadłam na moim łożku czekając na wyjaśnienia.- Co chcesz wiedzieć? - spytała.Dlaczego Justin był taki przerażony gdy powiedziałaś "wiesz co się może stać"? - spytałam się o coś co najbardziej mnie ciekawiło.- Mam znajomości. I nie zawaham się ich użyć jeśli da mi powody. - uśmiechnęła się.- Jakie powody?- Cholera, dlaczego ty tam byłaś? Nie musiałabym Ci się tłumaczyć, a ty byś o niczym nie wiedziała i byłby spokój.Myślałam, że się przesłyszałam.- Może wogóle lepiej by było jakbyśmy się nie znały i nie musiałabyś ze mną rozmawiać?Przestań, El. Po prostu to trudny temat.Podeszłam do niej i dotknęłam jej ramienia.- Przejdziemy przez to razem. - szepnęłam. - Tylko powiedz mi wszystko co ukrywasz.Przygryzła wargę.- Justin mi powiedział, że jest coś takiego jak gang przeciw Amandzie.Podniosłam brew.- Co? Jaki gang?Odwróciła się od okna i dostrzegłam przerażenie w jej ciemnych oczach.- Chodzi o to, że po śmierci Amandy, oczerniają ją po śmierci i takie tam. Ale z racji tego, że byłaś jej przyjaciółką, ciebie też jest tam dużo. Pojawiają się tam różne bliskie ci osoby. - słowa powoli wypływały z jej ust.- I co ma z tym wspólnego Justin? Przygryzła wargę i spojrzała się na mnie smutnym wzrokiem.- No właśnie, Justin należał do tego gangu.Poczułam jak wszystko wokół mnie zaczyna dziwnie wirować.Złapałam się mojej szafki nocnej i miałam gdzieś to, że z dołu odchodziły odgłosy tłuczących naczeń.- Kiedy? I dlaczego? - zapytałam powoli.- Nie mogę powiedzieć i tak zbyt dużo powiedziałam. - odparła i zeszłana dół, a po chwili usłyszałam dźwięk trzaskania drzwiami, na który zaareagowałam histerycznym i monotonnym płaczem.
Gdy poczułam wibracje w swoim telefonie, ocknęłam się i zaczęłam przypominać sobie wszystko co się wydarzyło.
Gdy poczułam wibracje w swoim telefonie, ocknęłam się i zaczęłam przypominać sobie wszystko co się wydarzyło.Gdy poczułam wibracje w swoim telefonie, ocknęłam się i zaczęłam przypominać sobie wszystko co się wydarzyło.Gdy poczułam wibracje w swoim telefonie, ocknęłam się i zaczęłam przypominać sobie wszystko co się wydarzyło.Gdy poczułam wibracje w swoim telefonie, ocknęłam się i zaczęłam przypominać sobie wszystko co się wydarzyło.Gdy poczułam wibracje w swoim telefonie, ocknęłam się i zaczęłam przypominać sobie wszystko co się wydarzyło.Gdy poczułam wibracje w swoim telefonie, ocknęłam się i zaczęłam przypominać sobie wszystko co się wydarzyło.Gdy poczułam wibracje w swoim telefonie, ocknęłam się i zaczęłam przypominać sobie wszystko co się wydarzyło.Gdy poczułam wibracje w swoim telefonie, ocknęłam się i zaczęłam przypominać sobie wszystko co się wydarzyło.Podniosłam się z kanapy i udałam się na balkon.Chwyciłam dłońmi oparcie i spoglądałam na ciemne niebo i jasny blask księżyca.Po kolejnej wibracji, zdecydowałam się wyciągnąć telefon i zobaczyć od kogo przychodzą wiadomości.Od: NieznanyHej, to ja Jenny. Pamiętasz mnie?Uśmiechnęłam się.Do: JennyNo jasne, że pamiętam. Co u Ciebie?Jenny była moją przyjaciółką w szkole podstawowej, a utrzymywałyśmy kontakt przez wiadomości takie jak "to ja Jenny z podstawówki, a to mój nowy numer, pozdrawiam".Zawsze była fajną przyjaciółką ale po jej wyprowadzce do Chicago, straciłyśmy kontakt.Od: JennyPrzyjechałam do Riverside! Mieszkasz nadal w tym samym miejscu? Może byśmy się spotkały?:)Do: JennyZ chęcią i tak, nadal ten sam dom, do którego z każdej strony miasta jest daleko.Od: JennyJutro zadzwonię i uzgodnimy szczegóły, okay? Trzymaj się xxJeszcze przez moment patrzyłam na blask księżyca, a gdy stwierdziłam, że zaczyna doskwierać mi chłód, schowałam się do środka.Z's POV (jakkolwiek to brzmi i jakkolwiek to przeczytać)Byłem przerażony spotkaniem ze Steve'm. Wiedziałem, że zawaliłem i, że będzie na mnie wściekły, a nawet wkurwiony.Gdy chciałem zapukać do drzwi, one same się otworzyły, a w nich stał uśmiechnięty Steven.Tylko, że to nie był szczery uśmiech.- Zapraszam. - wpuścił mnie do swojego mieszkania.Z trzęsącymi się nogami i potarganą wargą, jakoś dałem radę usiąść na fotelu przyjaciela.Jeśli to w ogóle był nadal mój przyjaciel i nadal zależy mu na mojej przyjaźni, a nie tylko na naszym planie.- Jak tam? Masz coś? - spytał, siadając na przeciwko mnie.Milczałem.- Pytam się. Czy coś masz? - jego ton stał się ostrzejszy.- Nie. - wymamrotałem.- Nie słyszę? - powiedział i teatralnie przystawił dłoń do ucha.Ścisnąłem dłonie.- Nie mam nic. - powiedziałem w końcu.- Aha. - powiedział. - A wiesz, co znalazłem w twojej szafie?Zatkało mnie.- T-ty byłeś w moim domu? Po co? Kiedy?Zaśmiał się swoim gorzkim śmiechem.- Czy to ważne? Mnie raczej interesuje to co tam znalazłem. - położył na stole białą teczkę z napisem "A. Kennedy". - Spytam wprost. Czy ty sobie kurwa żarty?- Miałem powiedzieć.. - zacząłem.- Ale mnie okłamałeś, kurwa. - poczułem piekący ból na policzku.Przekląłem Steve'a w myślach.- Jesteś popieprzony. - odparłem i zacząłem biec w stronę wyjścia, jednak on był szybszy.Uderzył mnie pięścią w brzuch, na co ja poczułem krew w ustach.- Możliwe. Za to ty kłamcą.Po tych słowach, wyrwałem się i wybiegłem z mieszkania, do którego nigdy więcej nie chciałem wracać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz